aaa4 |
Wysłany: Śro 10:41, 26 Kwi 2017 Temat postu: |
|
Oaza byla slabo oswietlona, a poszczegolne budynki staly blisko siebie, stwarzajac pewna oslone. Ben przebiegl wzrokiem po najblizszych scianach w poszukiwaniu kamer, nie spodziewajac sie, ze je dostrzeze, nawet gdyby rzeczywiscie sie tam znajdowaly, po czym wrocil do sebringa po mikrofon dotykowy i pistolet. O tej porze mogl sie spodziewac jedynie spotkania z pojedynczymi czlonkami ochrony. Jesli pistolet pomoglby dotrzec do samochodu, istniala szansa, ze zdola staranowac solidna brame wjazdowa. Na mysl o tym, ze jego zycie moze zalezec od przetrzymania takiego uderzenia, poczul w gardle kwasny posmak. Jego bohaterowie zawsze wychodzili bez szwanku z takich kolizji, lecz Ben przypuszczal, ze ta konkretna brama moze sie okazac mocniejsza.
Rozgladajac sie, czy nie ma kamer, poszedl do stolowki w budynku numer 3 i wzial puszke dietetycznej coli. Nastepnie posuwajac sie przy scianie budynku, zaczal sie przekradac do nastepnego. Blyskawice wydawaly sie coraz blizsze, Ben przysiaglby, ze uslyszal grzmot. W budynku numer 5, najwiekszym ze wszystkich, palilo sie slabe swiatlo. Przez okno widac bylo rzedy finezyjnej aparatury laboratoryjnej. Callahan wyobrazil sobie, ze technik otwiera fiolke z probka jego krwi, a potem ja bada - i po plecach przebiegl mu dreszcz.
Uliczki Oazy byly puste, swiatlo palilo sie tylko w kilku oknach. Czul, ze nerwy ma napiete jak postronki, ale wciaz posuwal sie ku winnebago, trzymajac w reku futeral z mikrofonem dotykowym i zatrzymujac sie po kazdym kroku, zeby posluchac. Pod czarna koszulka z dlugimi rekawami czul na skorze nieprzyjemna warstwe potu.
Dotarcie do winnebago zajelo mu piec minut, ale Benowi wydawalo sie, ze trwalo co najmniej godzine. Na obrzezach zaciagnietych zaslon przedniego okna i okna pomieszczenia jadalnego z lewej strony wozu rysowalo sie slabe swiatlo. Uklakl przy lewym kole, oddychajac ciezko, bardziej z powodu napiecia niz z wysilku, i bezszelestnie odsunal zamek blyskawiczny futeralu, zawierajacego male sluchawki, wzmacniacz i cylindryczny czujnik o wymiarach polowy rolki cwierc dolarowek. Wlozywszy sluchawki do uszu, przytknal czujnik do boku winnebago. Jakosc odbioru byla nie najlepsza, lecz Ben slyszal glosy i byl w stanie zrozumiec, o czym rozmawiaja pasazerowie.
-Blagam, pusc mnie. Nic ci nie zrobilam. - Dobiegajacy z tylu kampera kobiecy glos byl calkiem wyrazny.
-On gra o cala stawke. Na milosc boska, Connie, czy ty umiesz w to grac, czy nie?
Vincent. Ben byl prawie pewny, ze to jego glos. |
|